Paintballs. Najlepsze są powroty
Martwy, martwy, martwy. I te zastępy za nim.
Milczy, milczy, milczy. Przygląda się ciszy. Trzy
dni oczekiwania. Potem odbezpieczy broń.
Tak. Najpierw strzał w głowę. Potem w serce.
Pociągnięcie z lewej do prawej. Ślad dymu jak
stygmat. Już na wieki wieków. Na długi weekend.
Chybił, chybił, chybił. Źle wybrany cel i czas.
Tłum woli pisanki, drożdżobaby lub strucle.
Mazurek, mazureczek. Kozioł ofiarny beczy.
Wróci, wróci, wróci.
Jesteśmy przecież jego bronią ostateczną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz