W drodze powrotnej zdrętwiały nam twarze
mówisz: coś trzeba poświęcić, dopuszczalne straty,
w życiu tak jak na wojnie wybieramy strony
– wrogie albo
przyjazne nie wiadomo komu,
choć i tak odchodzimy pozapominani, pomarszczeni
niby stare jabłka wrzucone do drewnianych skrzynek
– ot, na chybił trafił.
a ja cię oddalam od czegokogoś ważnego,
i trzeba mnie poświęcić, baranku, baranku,
dla dobra nad dobrami, wiec przestaję śpiewać,
bo wreszcie zrozumiałem - we wstecznym lusterku
moja śmierć będzie zawsze miała twoje oczy.
------------------