Elegia
dla porażonych
Surely some revelation is at hand
W.B. Yeats The Second Coming
Niebo nie ma przyszłości, bo się samo nie ma,
i startuje z przeczenia – tak jak nieobecność.
Na końcu „o” maleje, otwarte zdziwieniem,
że można liczyć mrzonki, pewne niby profit,
procent od urodzaju ducha nad jeziorem,
kiedy przywódca stada mądrze dzieli ryby.
Nie ma przyszłości przyszłość, bo się sama nie wie
i choć w środku idzie ku nowym Betlejem,
to nie jest objawieniem, bo to, co przypełza
razem z nią pod próg „dzisiaj”, ma smak odgrzewanych
kotletów z trzeciorzędnej jadłodajni w mieście,
o którego upadku krzyczą głodne mapy.
Nie ma drugiego przyjścia, skoro nie ma świadków
pierwszej wizyty gościa w naszej okolicy.
Na damasceńskiej drodze wiatr rozwiewa chmury
i widać błyski światła, lecz tylko nieliczni
odbiorą komunikat szeleszczący w mroku,
a potem się nawrócą na piaszczystą mantrę:
o saraj, sarin, szaweł, napełniając płuca.
W górze kołować będzie ogłuszony sokół.