I znów pokonkursowo
Mówcie: Amen
dla lt. col. W.E. Kurtza
i niech się stanie mięso, skoro nasz bóg lubi
patrzeć jak cudze matki wypłakują oczy,
a kiedy ukrzyżują w świetle reflektorów
resztki ciał pozbieranych z kapuścianych liści,
ktoś nam znowu opowie o sensie cierpienia
lub krwawym obmywaniu z grzechów pierworodnych.
a kiedyś wystarczyło zwykłe pomazanie
krwią drzwi niechcianych dzieci, teraz każda plaga
musi mieć jak najlepszy target pod reklamy,
zamiast minuty ciszy zabełkocze ekspert,
a po nim dyplomata i po paru chwilach
jest nam lżej, bo sumienia lubią gładkie słowa,
choć chce się rzucić w przestrzeń pospolite kurwa,
zamiast dobrej nowiny, bo pęka nam szkliwo
od zaciskania zębów w gorzkiej bezradności
na widok smugi gazów cieknących z dysz rakiet
przebijających niebo, spod którego spada
mięso upakowane w cienką malezyjską puszkę
na kapuściane głowy. niech im ziemia będzie
ciut lżejsza od powietrza, a drink i modlitwa
jest nadal all
inclusive – nawet kadisz jatom.-------------------------------
I hurt myself today,
To see if I still feel.
I focus on the pain,
The only thing that's real.
The needle tears a hole,
The old familiar sting.
Try to kill it all away,
But I remember everything.
What have I become?
My sweetest friend.
Everyone I know
Goes away in the end.
And you could have it all,
My empire of dirt.
I will let you down.
I will make you hurt.
I wear this crown of thorns
Upon my liar's chair.
Full of broken thoughts
I cannot repair.
Beneath the stains of time
The feelings disappear.
You are someone else,
I am still right here.
What have I become?
My sweetest friend.
Everyone I know
Goes away in the end.
And you could have it all,
my empire of dirt.
I will let you down.
I will make you hurt.
If I could start again
A million miles away.
I would keep myself.
I would find a way.
--------------------------------