Werdykt cieszy mnie tym bardziej, że w zestawie znalazł się poemat - najdłuższa forma jaką dotychczas napisałem.
Zacznę jednak od dwóch krótszych.
TU LINK DO WERDYKTU
Wiersz na zakończenie czasu
do czego się modlić, jeśli nie ma wróbli?
skoro poznikały całkiem bez przyczyny,
pozostaje czekać na kolejne pustki
i dni bez okruchów sypanych na beton.
gdzie i kiedy odeszły, kto będzie następny?
może ja, bo ta wiosna tak słabo się trzyma
mojej głowy i jakoś nie potrafię myśleć
nad ranem nie o tobie, a każdy zaimek
wydaje się bezwzględny i wskazuje tylko
na dziwnie próżne miejsce ukryte za mostkiem,
pragnące się napełnić czymś innym niż smutek
z powodu zaginięcia pospolitych ptaków,
co odeszły chyba bez jasnej przyczyny,
skowytu czy huku, zostawiając resztki
chleba na chodniku, zwykłą nieobecność,
która jest straszniejsza od zagłady świata.
Baranek Tourette’a
i ty, co gładzisz grzechy świata,
tym wszystkim, którzy potrzebują
resztek nadziei z pańskich stołów,
pamiętaj, gdy odwalisz kamień,
o mnie, bo lubię dłubać w ranie
własnej czy cudzej – bez różnicy,
a jeśli krwawi, wiem, że żyję
i czuję święty zapach prawdy
o krok od piekła, niby drzazgę
wbitą pod skórę za głęboko,
a której nie chcę sam wyciągnąć,
bo zbyt przesiąkłem nienawiścią,
więc nucę: „zgładź się, zgładź baranku,
razem ze sobą zgładź mnie także”.
ty, który co dzień do mnie pijesz
i jesteś sam jak cierń czy palec
lub kwaśne wino z pańskich stołów,
pamiętaj, gdy odwalisz kamień,
że się podobny ojcu staniesz,
nierzeczywisty, oddalony
i obcy w każdej obcej ziemi,
a potem uśniesz na rozstajach
w kolebce z lipy albo sosny
na wieki wieków, tak jak amen,
którego nikt już nie rozumie,
bo zapomniano o początku,
więc nucę: „skończ się, skończ baranku,
razem ze sobą skończ mnie także”.