Mruczanka Pana Bleaneya
jeśli uda się przeżyć jeszcze jeden kwiecień
i trzymać psa z daleka (choć tak kocha ludzi)
gdy telewizor przyśnie w leniwym przysiadzie
pomiędzy szczuciem matki a widokiem ciała
wyciąganego z wraku samochodu wtedy
czas niezwykle okrutny co nic nie otwiera
jak słodki pocałunek z drutu kolczastego
dawno oddana książka wytarta inskrypcja
weźmie nas pieszczotliwie w nawias tuż nad ranem
kiedy rozum na chwilę zamknie oczy może
jeśli uda się przeżyć jeszcze jeden kwiecień
wyrośnie z niego szybko twardy dźwięk kamieni
wyrzuconych na pryzmę tak by ukrywały
wstyd zagłębiony w ziemi spod którego skoczy
w górę bez zamykając nam drogę odwrotu