Z tym krajem łączy mnie już tylko grawitacja

Κομνηνός Κασταμόνου

Ἰδοὺ ὁ ἄνθρωπος


Tomiki Aubade Triste i Karmageddon dostępne w księgarniach:
"Sonet", Żeromskiego 27, Radom
"Księgarnia Literacka im Witolda Gombrowicza", Żeromskiego 83, Radom
"Tarabuk" ul. Browarna 6,Warszawa
"Czuły Barbarzyńca", ul. Dobra 31, Warszawa
także internetowo


http://sklep.danmar.waw.pl/?4,karmageddon-pawel-podlipniak

http://ksiegarniagombrowicza.osdw.pl/


piątek, 29 kwietnia 2011

Tylko słońce wydawało się dalej dobre



Huśtawki VII


Skoro ugrzęźli w dzieciństwie, za pół
wieku odnajdą się w domu sieroctwa oblizując
łyżeczkę, słodką jak pył na obliczu pełni.
Piotr Gajda Alea iacta est



tracimy trop jak charty, gdy goni nas wiosna
wydmuchujemy w kosmos resztki dymu
z przepełnionych uli, pod spodem jest
smutna prawda o zgubionych chłopcach
i głos, który czule szepcze – Piotrusiu  
chcesz jeszcze polizać łyżeczkę?

na łyżeczkę się nie da, bo plecy są murem,
który nas wciąż odcina od straconych krain,
kolejnych bitew przegrywanych z odbiciami
w lustrach, gdy ranne ostrze prosi, żeby zdrapać
twarze, odnaleźć w sobie resztki zdrowej
tkanki – Wendy zjesz troszeczkę?

to, w czym ugrzęźliśmy skarbie, śmierdzi
na kilometr i już nieważne, gdzie tkwi Hak
lub haczyk. sznur dopasujesz łatwo, a ostatnie
słowo ma wiatr – zatrze ślady naszych pojazdów
w księżycowym pyle. obrócimy się szybko w dół,
ku ziemi. przetrąceni ojcowie przetrąconych dzieci. 





     



   







piątek, 22 kwietnia 2011

I ktokolwiek mi powie, że byłeś, nie uwierzę




Słodkie żale


to nie jest baśń okrutna
nie jest i zapowiedź
tego co się rozleje cieniem
między jest i będzie
rytuał odnawiany
w klepanych formułkach
echem płaskim się niesie
wyżej wznieście cieśle
strop i niech zagra pod belką powietrze

aktor stajnię opuścił
w trzy miesiące dojrzał
w trzydzieści i trzy lata
zgorzkniał, octem nasiąkł
wie jak zamienić wodę
i krew w cienkie wino
omne trinum perfectum
i wciąż niesie ciężar
tego co nie jest jego
lecz dostał na drogę
krzyżyk od nas i słowa
więc niech idzie z bogiem

werble grają na finał tego przedstawienia
(kaszel, szept i szuranie świetnie je udają)
nie ma w tym zaskoczenia, ani krztyny magii
żadnych białych gołębic nie będzie z rękawa
krzyż jest zasłonięty
aktor już się wspina
nadchodzi czas na kommos
rozdarta kurtyna

tych z pierwszych-lepszych ławek nie uciszy nawet
krew co poleci na nich z podmuchem powietrza
słodki pył ze strzępkami anielskiego pierza
strofer już intonuje krzepko gorzkie żale

exodos da gawiedzi do odejścia sygnał
hurma rusza do domów (i ślepy by trafił)
a nam do tańca zagrają serafy
o szarych smutnych twarzach i żelaznych skrzydłach

wtorek, 19 kwietnia 2011

Tylko jeden pod lasem rozbrzmiewał dźwięk




Przebiśnieg


spadła zima, nieśpieszna, nieśmiertelna, gładka.
nie było pod nią  widać dokąd cieknie szosa.
prowadziłaś mnie prawie biegiem od przystanku
do przystanku. ostatni pekaes odjechał.
las gromadził się wokół, śnieg nasiąkał ciemnym.

wędrowaliśmy z trudem w koleinach, śladach
tych, którzy już zdążyli do świąt i do świateł.
okna lśniły jak głodne ślepia, gdy podchodził
nas szron. synku nie moknij, nie moknij - prosiłaś
-  zesztywniejesz na mrozie i włożą cię w zimny

zielnik. wełna rękawic była taka szorstka.
tarłaś moje policzki mocno, aż łzawiły
oczy. widziałem tylko kłębki zmiętej waty,
za nimi zbłękitniałe cienie saren, wyżej
czaił się strach, zeszklone, martwe drobinki, szadź,

a lasy podawały nas sobie z ust do ust.
nie połknęły, wypluły, tak jakby ktoś wziął je
na smycz i zdusił krzykiem. ostatnia zasadzka   
była za kępą głogów. wystrzeliło spod nóg
szarym bryzgiem kuropatw, zatrzasnęło w ciszy.

doszliśmy w ciepłe miejsca. to, co udawało
wtedy śmierć i tak przyszło po ciebie. z tamtej
zimy zostały tylko szorstkie rękawice,
kwiatek w zielniku, jakiś głód, podtekst i podśnieg.
teraz uczę się czytać z ruchu warg i śniegu.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Gdzie jest Było?






małe nadzieje, ręce szarpiące guziki

wszystkie dalsze podróże oznaczają teraz
wywoływanie zgasłych iskier i świetlików
lub zmywanie talerzy po zmarłych krewniakach,
lizanie ran zbyt krótkim językiem nim wchłonie
mnie odcień porcelany wtopionej w omszały
piaskowiec. podtekst prawie seksualny (pociąg
wtoczy się w tunel, koła poturkocą, mosty
wygną się rzekom – zabawnie, na przekór),
który nadaje jeździe kierunek do ciebie.

wszystkie dalsze podróże oznaczają tylko
gorycz utraty złudzeń, że jest jakaś wiosna,
co pomieści adresy (tam kiedyś trafiały
małe nadzieje, ręce szarpiące guziki
twoich bluzek i haftki staników) wpisane
w ciasne wnętrza notesów, wilgotne od śmiechu
(takiego z przygryzioną wargą, kiedy głowę
odrzucałaś do tyłu, by mnie nie poparzyć
oddechem). został okład z plasterka cytryny.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Who's got the match?



Fahrenheit radośnie


Las był punktem zapłonu. Migotały słońca.
Niżej wschodziła ziemia pełna szorstkiej trawy.
Kładliśmy się w milczeniu, wstawaliśmy z krzykiem.
Wiódł nas zapach i smak, ciała rozgrzewała
energia nieznana współczesnym badaczom.

W skupieniu ćwiczyliśmy martwe słowo zgorzeć,
wyrwane przemocą z kontekstu słownikom
-  bez początku, końca. A w głowach utkwiła
modlitwa o śmierć lżejszą nawet od dotyku.
Zrastała się z nami mocno - jak struna z melodią.   

Prosiłaś o oddech, chwytałaś za słowa,
jedno nie przestawaj otwierało nowe
miejsca, stare blizny. Sięgaliśmy głębiej,
poszukując pestki, a pod pestką drzewa,
na którym zawiśnie gniazdo wypełnione

brzękiem os. Jedyny bagaż  z tej podróży.     

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

A wszystkie podróże były...wymyślone



nieodwrót


śmierć nie jest wcale niczym ostatecznym
pomimo wszystkich mord jakie jej dorabiamy
ogonów doczepianych pinezkami do osłów
nic nie znaczy, bo sam koniec nie niesie znaczenia
winien jest początek, a koniec i tak będzie marny

śmierć jest plikiem zerowym, pustym bitem,
sygnałem, że taszczymy ze sobą bagaże,
których nikt nie odbierze, gdy zaśniemy
z naręczem niepotrzebnych rzeczy
zostaną tylko kwitki: odbierz, zapłać, zapłacz

umrzesz, dopiero się zacznie

niedziela, 10 kwietnia 2011

Subiektywna Lista Przebojów Poezji Współczesnej nr 24

N---1---1. Robert Miniak „oparzelisko” (202)
1---2---4. Krzysztof Marcyjaniak „Rozmowy przy paleniu ubrań” (178)
N---3---1. Wisława Szymborska „Zamachowcy” (149)
3---4---2. Andrzej Sosnowski „Spacer przed siebie” (138)
2---5---4. Sławomir Elsner „pochodzę z dna” (120)
4---6---4. Marcin Orliński „Pierwsza śmierć” (110)
N---7---1. Maciej Robert „Niedziela w kościele parafialnym” (100)
5---8---2. Konrad Ciok „Sirenia” (96)
9---9---5. Karol Maliszewski „Starzy mężczyźni prowadzą rowery” (87)
6--10---2. Ewa Włodarska-Lorek „Pogranicza” (83)

wtorek, 5 kwietnia 2011

Nadlecimy od strony słońca. A potem puścimy muzykę




huey story

gdzie dom liter, dokąd prowadzą
schody przestępne i niezałatwione sprawy?
czy obudzimy się ostudzeni potem jak w nocy, 
kiedy nadleciał wszechmogący
i zaszczepił nas przeciw grozie, obcinając ręce?

uliczny gang jest wciąż zaginiony
w bezsensownej akcji. przeszukujemy miejsca
pełne spokoju, zdarte okolice planet
przesiąknięte lizolem i palmityną. 
uczymy się chemii z wypalonych ciał.

matka gęś idzie z nami, a w koszyku niesie
garść złotych zębów i motek z ludzkiego
włosia. nazbyt wiele, by wypełnić bajki.
drut jest kolczasty, łatwo kaleczymy palce.
szklane trumny na szczytach śnieżą. pilot zmienia kanał.

Lot Walkirii

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Subiektywna Lista Przebojów Poezji Współczesnej - Notowanie nr 23

1---1---3. Krzysztof Marcyjaniak „Rozmowy przy paleniu ubrań” (200)
3---2---3. Sławomir Elsner „pochodzę z dna” (156)
N---3---1. Andrzej Sosnowski „Spacer przed siebie” (138)
8---4---3. Marcin Orliński „Pierwsza śmierć” (121)
N---5---1. Konrad Ciok „Sirenia” (116)
N---6---1. Ewa Włodarska-Lorek „Pogranicza” (116)
2---7---2. Robert Rutkowski „telefon do przyjaciela” (106)
5---8---4. Karol Maliszewski „Starzy mężczyźni prowadzą rowery” (103)
4---9---3. Jakub Sajkowski „The glass bottle trick” (88)
10-10---4. Antoni Pawlak „Spójrz w słońce bez obaw” (86)