Taki wspominek na deszczowe czasy.
Huśtawki III. Rzeka
I to wezbrane wtedy, które nie porwało
nas ani o milimetr. Byliśmy niewinni
i tacy piękni, kiedy patrzyliśmy z góry,
jak rzeka niesie lekkie ofiary powodzi,
martwe krowy i owce, tych co nie sięgnęli
brzegu, psy i podręczne personifikacje.
Bo to nie my toniemy, mówiłaś, przed nami
tej rzeki sto lat sto lat, a może i więcej,
niech żyją żyją, czułem wciąż niepokój.
Przyszłe.
(teraz wiem - człowiek może nagle zniknąć, odejść).
A huśtawki czekały na nas bezsensownie
wierne. I to, co dalej od brzegu. Wezbrane.
Dziś znowu jesteś. Rzeka znacznie krótsza. Strachy
ją wypełniają ciasno - od brzegu do brzegu.
Będzie nas kołysała, póki nie spłyniemy
śpiąc w ogniu, śniąc wraz nurtem, wezbrani powodzią.
Bo to my toniemy.