Przeżegnanie [tracklesslicious]
Nowakowi
prócz twoich kruchych powiek nic mnie nie zasłania
przed nadchodzącym śniegiem. zima, wciąż zachłanna,
ścina pobladłe mapy. na nich sine linie
wyznaczają nam drogi,
a każda jest inna
i prowadzi donikąd jak skrzypiące schody
w spalonej kamienicy tuż zaraz za rogiem
ulicy, gdzie straciliśmy nie pamięć, lecz ogień,
a teraz nic nie trzyma, nic nas nie podgrzewa,
nie skłania do wybuchu. pora się przeżegnać
przed podróżnym rozstaniem z zagubionym wierszem,
który się wyprowadza i pewnie nie zechce
zejść znowu do suteren, ociemniały, ciężki
od nadmiaru procentów. my mieliśmy chęci,
by być dalej i wyżej, tam, gdzie jeszcze ciepło,
a potem się oswoić i w mroku zakrzepnąć,
niby rtęć, moc i gwiazda. dzisiaj wszystko jedno,
nic mnie już nie osłania i nic nie rozgrzewa
– prócz twoich kruchych powiek. pora się przeżegnać.
--------------------------
I suplemencik od Clan of Xymox
I never saw you like this before
Those eyes so weary, but that smile so steady
O, I never heard you, like this before
The words so heavy
The sound so dreary
O, they sound so dreary, hey
I never saw you
I never saw you
I never saw you
Like this before
I stumble and fall
Over your gaze and your call
I stumble and fall
It's dreary echoing, sounds in the static hall
How can I continue with this icy cube
You are putting in my head
You are putting in my head
I never saw you like this before
Those eyes so weary, but the smile so steady
O, the smile so steady
I never saw you
I never saw you
I never saw you
Like this before
I stumble and fall
Over your gaze and your call
I stumble and fall
It's dreary echoing
As it sounds in the static hall