Wszystko na sprzedaż
Dzień znowu się zaczyna – będzie tylko szarzej,
a chciałbym dziś napisać piękny wiersz o tobie
i wszystkich jasnych miejscach, które w głębi nosisz,
lecz to dopiero styczeń i niebo mętnieje
jak słoik pełen dymu po zgaszonej świecy.
Nie wiem, kto ją zapalił i nie wiem dla kogo,
choć czuję, że nas mija ciekawa historia
opowiadana szeptem w pomroczniałych kątach,
gdzie brak światła ułatwiać ma bliskie spotkania
z naszym gorzkim bagażem – czterdziestką na karku.
To jest w trailerze filmu lub może koszmaru,
kiedy wszystko ucieka blisko coraz bliżej
oddalając nas złudnie i wtedy się budzę
ciągle śniąc o podróży, a z paska plecaka
zwisa poobijany metalowy kubek,
i zrywam się do biegu na pustym peronie,
i skaczę prosto pomiędzy płynące wagony.