Lot
Zanim zajrzeliśmy mu przez ramię, nadał dniom imiona.
Nocom, które się nie przespały, nadał imiona swoich córek.
Nad morzem zbudował wiatrak, który oddzielał lotne frakcje
powietrza i soli. Do miasta chodził przez przypadek,
czasem z potrzeby - tak poznał piekło dziewuch
o brudnych nogach i czystych duszach.
Z każdym wierszem tracił rodzinę, a później pamięć.
Na wszelki duch pożyczałem od niego usprawiedliwienia.
W zamian pokazał mi,
jak bardzo mogą zrosnąć się drzewa
z dobrymi lub złymi wiadomościami.
Zostawił w spadku zegarek ze srebrną dewizką
i przykazanie: nie oglądaj się.