Kevin Carter po raz ostatni pakuje walizki
modlitwa przed posiłkiem, rozłożenie skrzydeł,
kilka rubasznie niezgrabnych podskoków
w takt starej piosenki tłoczonej z ipoda
i kiedy trzask migawki deformuje refren,
to słyszę su-ssusudan zamiast su-sussudio
- a na zaschniętym błocie skwar podaje obiad.
jestem drapieżnym ptakiem i tym, na co patrzę,
walizki mam spakowane na wszelki przypadek.
zanim wypełznie ze mnie świadek ostatniej wieczerzy,
wyskoczę szybko z zapomnianych wojen,
nie będąc dotkniętym bardziej niż wypada
- to cudze ręce rozdają nagrody.
patrzenie nie jest złe, a dar obserwacji
chwytania chwil, gdy bóg zapada
w zabójczy letarg i pozory prawdy
sączą się w nasze usta z połamanych słomek,
to samooczyszczenie związkiem węgla z tlenem,
akt desperacji, kiedy zgrzeszy oko
- wydłub je
kilka rubasznie niezgrabnych podskoków
w takt starej piosenki tłoczonej z ipoda
i kiedy trzask migawki deformuje refren,
to słyszę su-ssusudan zamiast su-sussudio
- a na zaschniętym błocie skwar podaje obiad.
jestem drapieżnym ptakiem i tym, na co patrzę,
walizki mam spakowane na wszelki przypadek.
zanim wypełznie ze mnie świadek ostatniej wieczerzy,
wyskoczę szybko z zapomnianych wojen,
nie będąc dotkniętym bardziej niż wypada
- to cudze ręce rozdają nagrody.
patrzenie nie jest złe, a dar obserwacji
chwytania chwil, gdy bóg zapada
w zabójczy letarg i pozory prawdy
sączą się w nasze usta z połamanych słomek,
to samooczyszczenie związkiem węgla z tlenem,
akt desperacji, kiedy zgrzeszy oko
- wydłub je