Z tym krajem łączy mnie już tylko grawitacja

Κομνηνός Κασταμόνου

Ἰδοὺ ὁ ἄνθρωπος


Tomiki Aubade Triste i Karmageddon dostępne w księgarniach:
"Sonet", Żeromskiego 27, Radom
"Księgarnia Literacka im Witolda Gombrowicza", Żeromskiego 83, Radom
"Tarabuk" ul. Browarna 6,Warszawa
"Czuły Barbarzyńca", ul. Dobra 31, Warszawa
także internetowo


http://sklep.danmar.waw.pl/?4,karmageddon-pawel-podlipniak

http://ksiegarniagombrowicza.osdw.pl/


wtorek, 18 czerwca 2013

Wiersze z IX konkursu im. M.Kajki - pt. 2: rzecz najdłuższa.

To w sumie pierwszy oficjalny poemacik jaki napisałem - nie licząc wprawki pt. "Ekran pokontrolny".
Wysłałem go na Kajkę, licząc, że może zostanie doceniony.
Dobrego czytania.



Czwartek z popielnika [M.I.A]


Because I do not hope to turn again
 Because I do not hope
 Because I do not hope to turn
T.S. Eliot Ash Wednesday

I.
ponieważ nie mam zamiaru powracać
ponieważ nie wracam
ponieważ nie powrócę w sposób zamierzony
nie w moich rękach łaska
nie w moich nadzieja
kto inny trzyma klucze i pogasi światła
odmówi pacierz za nieobudzonych
na czas zbyt krótki by przesiąkli nudą

ponieważ nie chcę wiedzieć
i nawet nie szukam
odpowiedzi na żadne z niezadanych pytań
ponieważ nie wiem czego właśnie nie wiem
to tylko ufam że się mijam z celem
i jakiś miałem na samym początku
kiedy zerwany ze snu lądowałem z krzykiem
na suchym brzegu poza moją matką 

i jeśli głos mam czasem zadziornie za głośny
ze strachu że się zdarzę jeden raz za dużo
to będę milczał aby nie pamiętać
by się nie przejąć wyciekaniem życia
z każdym oddechem świtem czy godziną
bo po nich sąd się zbierze i srogo ukarze
za niedotarcie we właściwe miejsce  
na pusty peron zapomnianej stacji

i niech się nikt nie modli za mnie teraz i w godzinę
i niech się nie nikt modli za nie swoje grzechy

II.
trzy czwarte życia – jak wzór na posadzce
w białe lamparty – lekko już wyblakły
a każdy fragment układanki błaga
o renowację albo choćby dotyk
włosia już dawno wyliniałej szczotki
w paninej ręce bo przecież dziewicza 
czystość gwarantem źle przespanych nocy
w których ożywa jeden fragment z kości
a w myślach mowie ale bez uczynku
przecudna krzyczy daj mi daj mi jeszcze
donner und blitzen fik miś fik miś fik miś
w białej sukience na weselnych stołach
pomiędzy tortem i pierwszym rosołem
wszystko na opak lecz z przewrotnym sensem
a potem panna och dziewica matka    
puchnie przez dziewięć przez dziewięć się mnoży
a gdy nadejdzie ostatnia godzina
 raz pierwszy w ciszy - po wiatyku - tyje

i tylko czuje gorzki strach nad ranem
że to co wyda będzie roztrwonione
a pierworodny każe nazywać się zbawcą

III.
widok ze schodów jest jak wywyższenie
tania parodia wniebowzięcia pełna
obaw o puentę bo zamiast paruzji
na śliskich stopniach czai się upadek
którego nie złagodzi nawet rym z rekinem
i ciemnością w języku szoła á szekspira
czy zgrabna zmiana rytmu która łatwo zmyli
mniej wprawne ucho widza nieboskich komedii
sensem jest rozpacz
ona bierze wszystko atu i blotkę
wysoką czy niską bez licytacji
bo nie ma przetargu
na nowe przyjście
sensem jest nadzieja
która nas okrada z resztek rozumu
dając głupie rady zamiast rozwiązań
i każe powtarzać bezduszne mantry

nie jestem godzien
nie jestem godzien
                     ale powiedz tylko słowo
                     nim padnie nam zasięg

IV.
baranek zaległ znowu na szerokiej drodze
z pękiem fiołków w pysku na trzy dni nie więcej
pod czujnym okiem kamer które od zła strzegą 
zjadaczy chleba z masłem wierzących w znaczenie
oglądalności boskiej i ludzkich sondaży
umiera wtedy kiedy nikt nie patrzy
nikt nie kupuje prochów na potencję
biegunkę kaca i kremów na zmarszczki
umiera kiedy nie oglądasz świata
jaki ci wciska spec od marketingu
a jego imię nosi każdy pocisk
i palec którym zręcznie zmieniasz kanał 

błogosławieni którzy nie widzieli
 i nie nabyli
oni z nim ułożą
ramówkę pełną samych dobrych nowin 


V.

nic nie zmieni świata nawet jeśli wróci
nawet jeśli zmieni swoje pierwsze słowo
bo już utraciło sens pierwotną siłę
możemy więc powtarzać załamując ręce
panie nasz panie cóżeś nam uczynił
panie nasz panie co ci zrobiliśmy
a w odpowiedzi wraca tylko fraza
sovegna vos gdy rozum zawodzi
i nic nie widać w mroku gdzie rodzi się piekło

ponieważ nie mam zamiaru powracać
ponieważ nie wracam
ponieważ nie powrócę w sposób zamierzony
ponieważ nie będzie już do czego wracać
pomiędzy zyskiem nadzieją i stratą
i jeśli głos mam czasem zadziornie za głośny
to nie od krzyku bo ostatnie słowo
ma tylko cisza która następuje 
jak słoń na grzbiety dźwiękom
gnając je na koniec
szczelnej komory wypełnionej gazem 

a teraz słowo niech wraca skąd przyszło
z niewielką adnotacją adresat nieznany

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Wiersze z IX konkursu im. M.Kajki - pt. 1

Ostatnio mniej publikowałem na blogu, bo kilka wierszy spoczywalo w "uśpieniu" związanym z wymogiem konkursu im. M.Kajki. Wygrały i teraz mogą wyjść "z podziemia".
Werdykt cieszy mnie tym bardziej, że w zestawie znalazł się poemat - najdłuższa forma jaką dotychczas napisałem.
Zacznę jednak od dwóch krótszych.

TU LINK DO WERDYKTU 

Wiersz na zakończenie czasu


do czego się modlić, jeśli nie ma wróbli?
skoro poznikały całkiem bez przyczyny,
pozostaje czekać na kolejne pustki
i dni bez okruchów sypanych na beton.

gdzie i kiedy odeszły, kto będzie następny?
może ja, bo ta wiosna tak słabo się trzyma
mojej głowy i jakoś nie potrafię myśleć    
nad ranem nie o tobie, a każdy zaimek

wydaje się bezwzględny i wskazuje tylko
na dziwnie próżne miejsce ukryte za mostkiem,
pragnące się napełnić czymś innym niż smutek
z powodu zaginięcia pospolitych ptaków,

co odeszły chyba bez jasnej przyczyny,
skowytu czy huku, zostawiając resztki
chleba na chodniku, zwykłą nieobecność,
która jest straszniejsza od zagłady świata.


Baranek Tourette’a


i ty, co gładzisz grzechy świata,
tym wszystkim, którzy potrzebują
resztek nadziei z pańskich stołów,
pamiętaj, gdy odwalisz kamień,
o mnie, bo lubię dłubać w ranie   
własnej czy cudzej – bez różnicy,
a jeśli krwawi, wiem, że żyję
i czuję święty zapach prawdy
o krok od piekła, niby drzazgę  
wbitą pod skórę za głęboko,
a której nie chcę sam wyciągnąć,
bo zbyt przesiąkłem nienawiścią,
więc nucę: „zgładź się, zgładź baranku,
razem ze sobą zgładź mnie także”.

ty, który co dzień do mnie pijesz
i jesteś sam jak cierń czy palec
lub kwaśne wino z pańskich stołów,
pamiętaj, gdy odwalisz kamień,
że się podobny ojcu staniesz,
nierzeczywisty, oddalony
i obcy w każdej obcej ziemi,
a potem uśniesz na rozstajach
w kolebce z lipy albo sosny
na wieki wieków, tak jak amen,
którego nikt już nie rozumie,
bo zapomniano o początku,
więc nucę: „skończ się, skończ baranku,
razem ze sobą skończ mnie także”. 

sobota, 8 czerwca 2013

Lord, here comes the flood. We'll say goodbye to flesh and blood



Taki wspominek na deszczowe czasy.


Huśtawki III. Rzeka


I to wezbrane wtedy, które nie porwało
nas ani o milimetr. Byliśmy niewinni
i tacy piękni, kiedy patrzyliśmy z góry,
jak rzeka niesie lekkie ofiary powodzi,
martwe krowy i owce, tych co nie sięgnęli
brzegu, psy i podręczne personifikacje.

Bo to nie my toniemy, mówiłaś, przed nami
tej rzeki sto lat sto lat, a może i więcej,
niech żyją żyją, czułem wciąż niepokój. Przyszłe. 
(teraz wiem - człowiek może nagle zniknąć, odejść).
A huśtawki czekały na nas bezsensownie
wierne. I to, co dalej od brzegu. Wezbrane.

Dziś znowu jesteś. Rzeka znacznie krótsza. Strachy
ją wypełniają ciasno - od brzegu do brzegu.
Będzie nas kołysała, póki nie spłyniemy
śpiąc w ogniu, śniąc wraz nurtem, wezbrani powodzią.

Bo to my toniemy.