Z tym krajem łączy mnie już tylko grawitacja

Κομνηνός Κασταμόνου

Ἰδοὺ ὁ ἄνθρωπος


Tomiki Aubade Triste i Karmageddon dostępne w księgarniach:
"Sonet", Żeromskiego 27, Radom
"Księgarnia Literacka im Witolda Gombrowicza", Żeromskiego 83, Radom
"Tarabuk" ul. Browarna 6,Warszawa
"Czuły Barbarzyńca", ul. Dobra 31, Warszawa
także internetowo


http://sklep.danmar.waw.pl/?4,karmageddon-pawel-podlipniak

http://ksiegarniagombrowicza.osdw.pl/


środa, 2 marca 2016

666 my number of the beast czyli recenzja "Madafakafares" w najnowszym numerze "Toposu"

Dziękuję Piotrze. Recenzja sprawiła mi sporo satysfakcji.


Złe dobre wiersze

1. Próbuję się oprzeć wrażeniu i oprzeć mu się nie mogę. Próbuję się opędzić od podejrzeń i opędzić się nie potrafię. Coś mi mówi, że nowy zbiór Pawła Podlipniaka, Madafakafares, nawiedził duch gadający zniewagami przechodzącymi w ponure memento. Co tam duch – demon pewnie! Zły. Nieskłonny byłbym do analizowania substancji tych wierszy pod kątem zawartości związków infernalnej siarki. Ale cóż począć, gdy Zły hula tam na swobodzie, zaś podmiot tomu sprawia wrażenie kogoś, kto tkwiąc w metafizycznym potrzasku, zachowuje mimo wszystko jasność oglądu i nad podziw zręcznie operuje słowem. Jest jednocześnie mistrzem zaprzeczeń, wirtuozem negacji. Niemal na samym początku składa wyznanie niewiary w jakiekolwiek pozytywne aspekty istnienia, również własnego: „na imię mam paweł – to kurwa nie imię,/ zbyt malutkie u podstaw, by mogło udźwignąć/ wiarę w istnienie zbawień, pierworodnych grzechów./ budzę się obok niego codziennie ze wstydem,/ że mogłem w jednym łóżku (choć po sakramencie,/ po wodzie i słowie) zalec bez miłości,/ nadziei, chicho brzęcząc, bo na głośny skowyt/ trzeba przecież zasłużyć, a ja tylko mówię,/ niewyraźnie, nieśmiało i czuję jak dziecko.”  (Parmenidie [godzina w]). Świat postrzega przez pryzmat własnej małości. Żaden krajobraz, żadne miejsce nie potrafi udzielić czytelnikowi bezpiecznego schronienia. A jego postapokaliptyczne pejzaże są korelatami stanów duszy zbuntowanej; w swym buncie zaciekłej, zrozpaczonej, przekonanej o niemożliwości dobra.

2. Ten gorzki pesymizm bardziej mnie przeraża niż bluźnierstwa, których tutaj dostatek, ba, nawet nadmiar (zob. Oktagon [trzy po trzy] lub Novit enim Dominius, qui sunt eius). Z bluźnierstwa uczynił autor styl dyskursu, model ekspresji, albo wręcz nadekspresji. Ten, kto otwiera ten tomik, musi się przygotować na odbiór ciągłych sygnałów bólu, na słuchanie głosów z samego jądra ciemności. Przy czym poeta odwołując się do conradowskiej symboliki, odczytuje ją według wzorca zaproponowanego przez Francisa Forda Coppolę (zob. Coppoliada [fragment apokalipsy]), przesuwa na daleki plan jego przesłanie conradowskie o wyraźnym nacechowaniu moralnym. Liryczne „ja” prezentuje się więc jako tragiczny immoralista, wrażliwy wprawdzie na zło, pustoszące historię, rujnujące pojedynczą egzystencję, ale zafascynowany złem na tyle, by zdać się na jego łaskę i niełaskę. Zło nie wynika tutaj jednak z fatalnego, osobistego, jednostkowego grzechu wyboru. Stanowi konstytutywną, albo immanentną cechę świata. Inicjacja w zło, oznacza tutaj inicjację w świat (por. Niewinni czartodzieje). Doświadczenie upadku wzmacniają jeszcze kolejne bezpośrednie rozpoznania oraz zapośredniczone świadectwa historii (por. wstrząsające zakończenie Lucifuge). Skłaniają one do odrzucenia religijnego związku ze Stwórcą, którego kreacyjne kompetencje przejęły masowe media (zob. Czwartek z popielnika [M.I.A.], cz. IV i V).  Bez-bożność cechuje oba aspekty psychiki: tak męski jak żeński. Znana nam już z tomu poprzedniego (Karmageddon, 2012), anima, pojawia się tutaj pod imieniem Alicji. Trochę z Lewisa Carrola, jakby trochę z debiutanckiej książki Romana Honeta, a w całości – z piekła rodem.

3. Szanuję prawo poety do wypowiedzi światopoglądowych. Czuję się jednocześnie zakłopotany jego sposobem prowadzenia krytyki antyojczyźnianej w cyklu ieszcze bolska. Bowiem krytykuje tu poeta mniej więcej to, co wszyscy, jego poprzednicy. Pakuje do swoich filipik wszystko, z katastrofą smoleńską włącznie. Oryginalność tego cyklu, prócz formy, ratuje zasadniczo oryginalna reinterpretacja Popiołu i diamentu (Teoria wiersza bolskiego [dopuk]) wraz z na poły reporterskim, na poły refleksyjnym podróżnym wierszem  Alien [droga na połowy].

4. Strategia liryczna tomu opiera się z jednej strony na trawestacji i aluzji (Paul Celan, Thomas Stearns Eliot), z drugiej zaś – na parodii. Zabiegowi temu z upodobaniem poddaje skanonizowane wyobrażeniach o biblijnym rodowodzie (pokłon Trzech Króli, Pietá, wędrówka do Emaus). Bywa obcesowy i dosadny. Ale znakomicie panuje nad chaosem obrazów, natłokiem metafor, przyspieszonym tokiem monologu bliskiego malignie, nadto bezbłędnie rozkłada akcenty emocjonalne.   

5. Proponowałem ongiś dać na mszę za wspomnianego już Honeta. Dajcie na mszę również za Podlipniaka, autora złych dobrych wierszy.  

Piotr W. Lorkowski
Paweł Podlipniak: Madafakafares, Galeria Literacka przy GSW BWA w Olkuszu, Olkusz  2014.


-------------------
Pleased to meet you
Hope you guessed my name, oh yeah
But what's confusing you
Is just the nature of my game

Just as every cop is a criminal
And all the sinners saints
As heads is tails
Just call me Lucifer
'Cause I'm in need of some restraint