Z tym krajem łączy mnie już tylko grawitacja

Κομνηνός Κασταμόνου

Ἰδοὺ ὁ ἄνθρωπος


Tomiki Aubade Triste i Karmageddon dostępne w księgarniach:
"Sonet", Żeromskiego 27, Radom
"Księgarnia Literacka im Witolda Gombrowicza", Żeromskiego 83, Radom
"Tarabuk" ul. Browarna 6,Warszawa
"Czuły Barbarzyńca", ul. Dobra 31, Warszawa
także internetowo


http://sklep.danmar.waw.pl/?4,karmageddon-pawel-podlipniak

http://ksiegarniagombrowicza.osdw.pl/


piątek, 13 maja 2011

Wywiad, a nie rzeka - czyli komnen w "Wyborczej"




http://radom.gazeta.pl/radom/1,35219,9583610,Podlipniak__Literatura_to_jednak_gra_z_czytelnikiem.html

Podlipniak: Literatura to jednak gra z czytelnikiem


Rozmawiała Katarzyna M. Wiśniewska 2011-05-12, ostatnia aktualizacja 2011-05-12 15:13:05.0

"Jutro się nie obudzę, choć świt doskonale/pasuje do mojej skroni. Ktoś go wycelował,/potem wystrzelił (...)" pisze w wierszu "Gościnne pokoje" radomski poeta, dziennikarz, historyk bizantynista Paweł Podlipniak. Opowiada o grze z czytelnikiem i emocjonalnym ekshibicjonizmie
Paweł Podlipniak, rocznik 1968, publikuje w internecie jako komnen lub komnen kastamonu, jest laureatem ponad 30 ogólnopolskich konkursów poetyckich, wydał tomik "Aubade triste". I jak zapowiada, kolejny jest w drodze.

Katarzyna M. Wiśniewska: Czy przedstawiasz się jako poeta lub mawiasz tak o sobie? Być poetą to mieć inne spojrzenie na świat?

Paweł Podlipniak: Czy mówię o sobie "poeta"? Sam nigdy. Na coś takiego w ustach innych trzeba sobie zasłużyć pisaniem. Fajnie jest, gdy w ten sposób o tobie zaczynają mówić ludzie, których pisanie podziwiałeś, to satysfakcja. Ja po prostu piszę wiersze. Poetą się bywa, częściej po prostu pisze się wiersze. Nie znam żadnego zawodowego poety. Pisanie na pewno wynika ze stanu ducha lub umysłu, potrzeby wyrażenia jakichś emocji, intuicji, obrazu świata, w sumie poeta to dosyć ryzykowna autokreacja - wybiera się od razu niszę, niszowość, a poza tym mówi się o rzeczach czasami prostych skomplikowanym językiem, odbieranym przez większość jako dziwaczny.

Przyznam, że jestem zwolenniczką pisania prostym językiem o rzeczach skomplikowanych...

- Nie zawsze się tak da. Poza tym są dwa rodzaje języka - język nadawcy komunikatu i ten drugi, odbiorcy. Zazwyczaj mówimy prozą, prozą piszemy.

Kiedy zacząłeś pisać?

- Piszę od liceum, ale na ponad 20 lat to zarzuciłem. Jestem zaliczany do grona poetów tzw. późnego debiutu. Wróciłem do pisania trzy, cztery lata temu. Wydaje mi się, że mało kto w wieku 17-18 lat ma coś naprawdę ważnego do powiedzenia. Materiału do pisania dostarcza życie, zdolny 18-latek w większości przypadków napisze kolejny dobry technicznie wiersz z serii "wydaje mi się, że wiem.." albo "zobaczyłem w tv". W internecie takich wierszy wisi tysiące w rozmaitych portalach mniej lub bardziej literackich.

Po tylu latach wróciłeś do pisania? Aż taka silna potrzeba uzewnętrzniania się? Czy można mówić o powołaniu? Czym dla ciebie jest poezja?

- Do powrotu nic ani nikt mnie nie zainspirował. Po prostu jest taki moment, że wiemy, co chcemy powiedzieć i mniej więcej jak chcemy to przekazać. Reszta to kwestia szlifu technicznego, poszukiwania dykcji poetyckiej, własnego języka. Poezja to specyficzny sposób opisywania świata i siebie, sytuowanie alter ego na jakiejś mniej lub bardziej wyrozumowanej mapie. Poezja nie mówi wprost pewnych rzeczy tak jak proza, pisząc w pewien określony sposób, tworzymy jednocześnie kod, który czytelnik musi sobie sam odkodować, taki list w butelce. Ile czytelnik z tego dla siebie wyciągnie, to jego sprawa, autor podrzuca mu tylko tropy, nitki, takie zaproszenia do wspólnej zabawy. Warto przy tym pamiętać, by nie pisać "sercem rozdartem" i własną krwią, tzw. mięchem, to błąd, który wielu początkujących piszących wbija w koleiny grafomanii, podmiot liryczny, peel, to nie autor, trzeba też oddzielać wiersz od autora.

- Masz poetyckie autorytety, ulubionych twórców?

- Są poeci, których lubię czytać i wiem, widzę, że dobrze piszą. Wymieniać mógłbym długo: Andrzej Sosnowski, Marcin Świetlicki, Jacek Dehnel, Radosław Kobierski, Dariusz Adamowski, Teresa Radziewicz, Jacek Podsiadło, Piotr Gajda, Robert Miniak, Robert Rutkowski, Radosław Wiśniewski, Roman Honet. Wielu z nich poznałem osobiście, z niektórymi zaprzyjaźniłem się, na pewno cenię ich zdanie, zwłaszcza uwagi krytyczne.

Jak sam przyznałeś, wiele czytasz, również w portalach poetyckich, gdzie praktycznie każdy może wrzucić swoją pisaninę. Jak oceniłbyś kondycję współczesnej poezji?

- Polska poezja współczesna ma się nad wyraz dobrze, problem w tym, że mało kto ją czyta. Zabawne jest, że jak się prosi o wymienienie polskiego poety czy poetki współczesnego, to bardzo często wiedza ludzka potoczna kończy się na Herbercie, Miłoszu, Szymborskiej, a to "dziadkowie chrzestni" sprzed ponad pół wieku.

Publikujesz siebie w wierszach czy starasz się jednak zachowywać najbardziej intymne przeżycia dla siebie? Poezja to według mnie emocjonalny ekshibicjonizm, nie każdy może i chyba przede wszystkim nie każdy powinien się na to odważać. Jakie jest twoje zdanie?

- Oczywiście, że publikuję siebie w wierszach, ale taka publikacja ma swoje granice, pisanie bebechami, "wnętrzem" to najczęściej oczywista grafomania. Piszę o życiu, śmierci, o wszystkim, co boli, dotyka mniej lub bardziej osobiście. Pisanie to filtr, czasami soczewka, sposób pokazywania świata. Jeśli ktoś chce pisać wyłącznie o tym, jak mu jest źle, to raczej skończy w kanale grafomanii, podobnie skończy ten z optymistycznym nastawieniem. Bebechy własne są mało uniwersalne, a czytelnik musi wciągnąć się do świata kreowanego przez autora. Pisanie to raczej ekshibicjonizm kontrolowany - przez dobry smak i przez formę literacką. Peel to nie autor, literatura musi nieść coś wspólnego, być łącznikiem pomiędzy peelem - autorem a czytelnikiem, inaczej czytalibyśmy wyłącznie pamiętniki, autobiografie czy tzw. literaturę faktu. Literatura to jednak gra z czytelnikiem.