Cząstka elementarna
Fizycy mnie odkryli pod postacią higgsa,
choć mogłem im powiedzieć na samym początku,
że boską cząstkę noszę w sobie i beztrosko
zmierzam wprost do destrukcji w ostatnim zderzeniu.
Każdego dnia przyjmuję małe dawki śmierci
‑ szczepionki przeciw życiu, która nie przynosi
odporności. Nadzieja jest kiepskim przejawem
zbawiennej intuicji. Za nią stoi pustka.
Zbędny, zbędna i zbędne ‑ tak się odmieniamy
i nie pomoże wielki młotek, miotacz, żadna
arka przymierza, skoro wiara w prawdziwy
cel wędrówki pochodzi zawsze z drugiej ręki.
A może noc na końcu świata przed nadejściem dżumy
(gorąca jak kubek knorra, w której oczekuję
na twoje przyjście) to sedno boskości, chwila,
kiedy cząstka przestaje być samotna. Trafia
pewnie do swego sedna. Później jedynie błysk.