Tumoral blues /repryza/
Chciałbym być sytym pieskiem i zatapiać zęby
w soczystych słowach, które nabrzmiały od znaczeń,
a zamiast demontażu słońc, układów planet
hodować w sobie stale czułość pod dotykiem
skóry delikatniejszej i bardziej bezbronnej
niż pocałunek – pierwszy lub ostatni – dziewczyny
poznanej nad jeziorem żartu. Ot, entropia.
Chciałbym być odbiornikiem nastrojonym czulej
na mikrofale. Taka częstotliwość wprawia
nas w drżenie i rozgrzewa ciała nawet pod śniegiem.
Kiedyś przecież wygasną piece, telefony
stracą zasięg, a piasek rzucany na suche
deski będzie jedynie aluzją do formy
obrotu ciał niebieskich lub kruchości bycia
wiernym.