Grawitacja [zaimię 2]
po zmroku jesteś saskią malowaną w ciemno
skóra się nie dopina kiedy nago kroczysz
przez pokój wypełniony nagłą niedyskrecją
a ja mam tylko oczy cały jestem wzrokiem
nieważki i nieważny na niskiej orbicie
obciążony powietrzem niezręczny stręczyciel
słów zwykle niepotrzebnych mijających sedno
sednem jest grawitacja przyciąganie ciała
do ciała na uwięzi z uwolnionych zmysłów
i utajonych pragnień co brutalnie spala
tuż zaraz po scaleniu dwie połówki krzyku
dwie głowy na poduszce komedie nieboskie
lub ludzkie codzienności pchane bezsensownie
pod górę i wciąż miałkie niby rzeczywistość
jesteś saskią i idziesz napinając skórę
ja mam tylko powieki pod twoją obronę
do ciebie się uciekam kiedy orbituję
obnażony bezduszny pokraczny synonim
nagle stwardniałej skały zaledwie półpauza
wypierająca myślnik ale ciągle słabsza
typograficzna kreska której nie poczujesz
gdy cię zmaluje ciemność niedyskretną farbą
będę pocierał skrobał aż się stanie jasność
po zmroku jesteś saskią malowaną w ciemno
skóra się nie dopina kiedy nago kroczysz
przez pokój wypełniony nagłą niedyskrecją
a ja mam tylko oczy cały jestem wzrokiem
nieważki i nieważny na niskiej orbicie
obciążony powietrzem niezręczny stręczyciel
słów zwykle niepotrzebnych mijających sedno
sednem jest grawitacja przyciąganie ciała
do ciała na uwięzi z uwolnionych zmysłów
i utajonych pragnień co brutalnie spala
tuż zaraz po scaleniu dwie połówki krzyku
dwie głowy na poduszce komedie nieboskie
lub ludzkie codzienności pchane bezsensownie
pod górę i wciąż miałkie niby rzeczywistość
jesteś saskią i idziesz napinając skórę
ja mam tylko powieki pod twoją obronę
do ciebie się uciekam kiedy orbituję
obnażony bezduszny pokraczny synonim
nagle stwardniałej skały zaledwie półpauza
wypierająca myślnik ale ciągle słabsza
typograficzna kreska której nie poczujesz
gdy cię zmaluje ciemność niedyskretną farbą
będę pocierał skrobał aż się stanie jasność
-------------------
I suplement - wierszowany i muzyczny
E.E.Cummings A Connotation Of Infinity
a connotation of infinity
sharpens the temporal splendor of this night
when souls which have forgot frivolity
in lowliness,noting the fatal flight
of worlds whereto this earth’s a hurled dream
down eager avenues of lifelessness
consider for how much themselves shall gleam,
in the poised radiance of perpetualness.
When what’s in velvet beyond doomed thought
is like a woman amorous to be known;
and man,whose here is alway worse than naught,
feels the tremendous yonder for his own—
on such a night the sea through her blind miles
of crumbling silence seriously smiles