Praxis
chcę spać się nie obudzić gdzieś
na górze z puchu
bo pod spodem nic nie mam wyczerpałem
źródła
energii odnawialnej choć wyje
paradoks
niby alarm po rajdzie na
skostniałe miasto
bóg też przestał nadawać wyłączył
anteny
została z niego garstka łzawych przypowieści
dziesięć płyt winylowych dla
wiernych słuchaczy
wytłoczonych w wytwórni synaj i
synowie
od dziś jesteśmy stale obecni w
milczeniu
brakuje powołania ku głośniejszym
stanom
barwi nas tania gorycz hartuje
wspomnienie
z czasów kiedy nie było słowa ponad
ciałem
chcę spać jak pisklę w puchu albo
jak wahadło
w pustej skrzyni zegara który już
się mierzy
tylko drukiem kornika po
zewnętrznej stronie
mam diament sól i łaskę chybazmartwychwstania
za mało by utonąć za dużo by
wzlecieć