Aubade triste V [Kreski]
przemawiałaś czule do nóg – nie chciały cię nosić
przemawiałaś czule do rąk – nie chciały cię słuchać
i syczałaś gniewnie – synku czemu mnie zabijasz
morderco w foliowych butach który przywiązujesz
dzień w dzień do poręczy łóżka przecież nie zawisnę
na jedynym skrzydle i dlaczego wbija gwoździe
w moje żyły lodziarz o suchej twarzy gdy wszystko
drewniane i każdy krzyż ma dwa twarde końce
a ty synku niesiesz truciznę jakiej nie przełknę
nawet gdybym chciała na jutro sukienkę w kwiaty
moją iskiereczkę z popielnika niech ogrzeje
pościel zimniejszą od oczu ze szklaną posypką
kiedy wewnątrz tyka zegar co nie odmierza
czasu do spotkania tam w szafie leży ubranie
na drogę pamiętaj spalisz mnie i zdjęcia mietka
w niemieckim mundurze niech zostanie garstka pierza
niesionego lekkim dmuchnięciem na lustro trzymane
przy ustach zobaczysz jeszcze powieje zamiecie