Zwrotnik Raka [tropy i tropiki]
Drzewo się żarzy w słońcu, powietrze odpada
od zesztywniałych liści, gdy tak falujemy
– każde w osobnej frekwencji.
To, co nas łączy, jest dobrze schowane
przed całym światem, bo wokół złodzieje,
szczury podsłuchowe szczerzą satelity
i szybkie serwery, by wyłapać nutę,
na której gramy, a potem nas spalić
w naszym prywatnym Waco ( z dużą porcją gazu).
Zanim podejdą cichcem do naszego łóżka,
połknę cię i wypiję jak jasną truciznę.
Jesteś gorzkim migdałem, ociemniałą wstęgą,
świtem po martwym słońcu.
Dajesz imiona rzeczom, kształty słowom,
a kiedy nabierają życia, zamykasz je w klatkach,
by nie odeszły. Potem robisz zdjęcia
– okrutne obietnice komunii z pikseli i ciała.
Nie widzę na nich niczego letniego.----------------------------------