coś na śmieszne święto
Baśń o trójce
Podkradają się nocą, a każdy jest inny.
każdy z nich niesie prezent albo tylko pretekst
do rozmowy o cudach i wczasach w Egipcie,
wpychając się do stajni, by zobaczyć dziecię.
Zła gwiazda, ciemna gwiazda drogę im wskazała
– dżi-pi-es zajumany w dalekiej Germanii?
Czy może boże słowo przekształcone w ciało?
Nieważne, skoro w końcu tutaj dojechali
i teraz chciwie patrzą w twarz spodziewanego
nadejścia nowych czasów, jak leży spokojnie
ściskając w piąstce skrawek wstążki przeciw złemu,
a w szopie śmierdzi mirrą, kadzidłem i gnojem.
Gdzieś w oddali śpi władza, kowal kuje gwoździe,
a oni się skradają, blisko, coraz bliżej,
by póki moc struchlała i zakrzepły ognie
wydrzeć z kolebki deski na wiosenne krzyże.