Zaimię [śniąca się]
o tobie pachnie ciepłem każdy sen nad ranem
i z ciebie się spowiada kolejny zaimek
likwidator ckliwości, zwłaszcza zapisany
małą, skromną literą, synonimem taktu,
po której nawet kropka puszy się, nadyma
jak montgolfier z papieru tuż przed pierwszym wzlotem.
to imię we mnie milczy niby tajemnicza
fraza i doprowadza do początku koniec
- wynajdujemy koło, potem dom i ogień,
wojny, sojusze, kpinę z takiego rozsądku,
co wciąż nas redukuje do potrzeb pierwotnych,
a przecież dobrze wiemy, że jeszcze jest w górze.
liryka małych liter i czułość nazw własnych,
to dopełnienia godne jakiejś epopei,
a tu jest ciepłe łóżko, pachnąca poduszka
i na niej twoja głowa śniąca się imiennie,
osobiście i smacznie, a przy niej najmniejszy,
najmniej ważny zaimek – całe moje ja.