I znów pokonkursowo, poherbertowsko.
Ad
rem/ad personam
nie poszliśmy do łóżka, by się rozpoznawać,
czy przedstawiać imieniem, nazwiskiem, peselem.
leżymy tu celowo, pozbawieni złudzeń,
nadzy do bólu duszy, grafomańskiej schedy
po poprzednich epokach, więc łóżko nas wiąże
- jedyny słuszny węzeł w czasach postmoderny,
popkultury i reszty popapranych rzeczy.
rzecz to wygodne słowo, kiedy wcale nie chcesz
wchodzić w zbędne szczegóły, które szybko mogą
wprowadzić groźny ferment między nogi łóżka,
a to ostatnia przestrzeń, nasze termopile,
gdzie powinno się kończyć, a nie rozpoczynać
rozpoznawanie głosów i ciał porzuconych
po ostatnich wieczerzach zakrapianych winem.
kocham kłóci się z rzeczą, bo tu każdy
szczegół
ma wyznaczone miejsce pomiędzy nogami
łóżka i głównych osób
naszego dramatu
w przewrotnie niewulgarny i niewinny sposób,
wiążąc tak po gordyjsku śmieszną nagość duszy
z całkiem konkretnym głodem. wtedy się unosisz
na mnie, jak łódź na fali, szepcząc jestem ostrzem. --------------------------