Z tym krajem łączy mnie już tylko grawitacja

Κομνηνός Κασταμόνου

Ἰδοὺ ὁ ἄνθρωπος


Tomiki Aubade Triste i Karmageddon dostępne w księgarniach:
"Sonet", Żeromskiego 27, Radom
"Księgarnia Literacka im Witolda Gombrowicza", Żeromskiego 83, Radom
"Tarabuk" ul. Browarna 6,Warszawa
"Czuły Barbarzyńca", ul. Dobra 31, Warszawa
także internetowo


http://sklep.danmar.waw.pl/?4,karmageddon-pawel-podlipniak

http://ksiegarniagombrowicza.osdw.pl/


poniedziałek, 29 czerwca 2015

Sobie czyli wiersz na imieniny




Parmenidie [godzina w]

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz
1 Kor 12

na imię mam paweł. nie mam w sobie wiary,
nie mam w sobie niczego, co by mogło przetrwać
ciut dłużej niż piosenka w komercyjnym radiu
– najwyżej trzy minuty w oparach depresji
i rosyjskiego niżu, kiedy odcień bieli
przypomina szpitalne sprane prześcieradło,
na którym już niejeden przejechał się w niebo
albo w zwyczajny niebyt oklepany w wierszach
przez stada grafomanów, wieszczy i wyznawców.

na imię mam paweł – to kurwa nie imię,
zbyt malutkie u podstaw, by mogło udźwignąć
wiarę w istnienie zbawień, pierworodnych grzechów.
budzę się obok niego codziennie ze wstydem,
że mogłem w jednym łóżku (choć po sakramencie,
po wodzie i po słowie) zalec bez miłości,
nadziei, cicho brzęcząc, bo na głośny skowyt
trzeba przecież zasłużyć, a ja tylko mówię
niewyraźnie, nieśmiało i czuję jak dziecko.

na imię mam imię. to i tak zbyt wiele.
--------------

And the rain will kill us all
And throw ourselves against the wall
But no one else can see
The preservation of the martyr in me

Psychosocial, psychosocial, psychosocial
Psychosocial, psychosocial, psychosocial

wtorek, 23 czerwca 2015

Well it's Father's Day and everybody's wounded

Od dziecka dostałem obrazek.  




Gra występna 


ojciec Alicji był kotem, miał jedynie uśmiech.
znikał najbardziej wtedy, kiedy był potrzebny.
matka utknęła w ciemnym pasażu, karmiąc szczury
i gołębie. żal to tylko gra wstępna – mówiła
– gdy jest szczery. po nim każdy dzień przypomina
pocałunek przed odjazdem w nieznane.

ojciec Alicji był okiem, kropką na końcu lunety.
pod futrem miał las, który zmieniał ludzi
w mięso wtłoczone między strzępy blachy.
matka tańczyła swoje faux pas na brzegu talerza,
grając na tamburynie dla spóźnionych gości.
piosenka wrzała w niej jak liść herbaty.

ojciec Alicji był szczery, lubił krew baranka,
wypijaną chyłkiem w dworcowych zaułkach.
matka znosiła wszystko, nawet kiedy prosił
o ocet i przebicie dłoni. brakowało jej siły,
by odmówić nad nim parę zaklęć, gdy ciało
zdradzało ją z kolejnym przechodniem.

północ nigdy nie ulega łatwo – myśli Alicja
burząc dom z kostek domina – ostrzy nas na zapas.

-----------------------
   

poniedziałek, 22 czerwca 2015

O "Madafakafares" na stronie "Silesiusa"

Recenzja "Madafakafares" na portalu "Silesiusa" plus kilka wierszy.




TU KLIKAJ ! ! !

A tu miejsca w necie, gdzie "Madafakafares" jest dostępny:

http://merlin.pl/Madafakafares_Pawel-Podlipniak/browse/product/1,1652390.html

http://www.gandalf.com.pl/b/madafakafares/

http://www.sklep.poezja-polska.pl/index.php?p390,madafakafares
http://bonito.pl/k-90423565-madafakafares

http://www.ceneo.pl/37504645

http://www.motyleksiazkowe.pl/poezje-poematy/24742-madafakafares-stowywych-poetw-9788362489046.html

http://ksiazki.okazje.info.pl/ksiazka/k/madafakafares.html


i suplement muzyczny, który chodzi za mną nieprzerwanie od tygodnia

Close your eyes 
Look deep in your soul
Step outside yourself a
And let your mind go
Frozen eyes stare deep in your mind as you die

Close your eyes
And forget your name
Step outside yourself
And let your thoughts drain
As you go insane, insane