Żeglując
do Celebrity Splash
Of what
is past, or passing, or to come
William
Butler Yeats Sailing to Byzantium
I
ten kraj jest do niczego (czytaj: dla nikogo), młodzi
żeglują w inne miejsca, starzy pozostają
w swoich kątach, czekając aż ręce załamie
nad nimi jakiś zbawca, gdzieś tam, w wielkim świecie,
mijają pory roku, a bogurodzica
brzmi lepiej po remiksach lokalnych didżejów.
II
raz uwolnione zło powraca w kolejnych odbiciach,
przewidywalne do bólu, więc ściszając fonię
w cyfrowym odbiorniku przewidzisz dokładnie
treść kolejnych bajeczek, baśni i podsłuchów,
obiecanek-cacanek, a głupim wciąż radość,
że można bezkarnie zanurzać się w błocie
jak śmiertelnie ranne zwierzęta z pętlą drutu na szyjach,
a stopy wciąż drgają o cale nad ziemią, łopoczą
w rytm mazurka, choć nikt nie pamięta
więcej niż ze dwie zwrotki z echem póki póki.
III
o gaude mater, zwana potoczyście kurwą,
odmieniana przez wszelkie możliwe przypadki,
na sto głosów i więcej,
o wielki przecinku, boski przerywniku
myśli, mowy, uczynków, nasza wielka wino,
wyrzucie pszennoburaczanych sumień,
ty jesteś nigdzie, ty jesteś prawdziwą ubulandią
– ojczyzną słusznie znarowionych koni
i jeźdźców bez głowy, którym jakiś błazen
przyszył na plecach skrzydła, dla smutnego żartu,
a potem wypuścił do szarży na wiatraki.
boże młyny mielą w tobie najmniejsze dobro
na niestrawną papkę
pod okiem obojętnych na wszystko lekarzy.
IV
osmolona kolebka
ciągle się kołysze,
wiatr plecie smalone duby w postarzałe uszy
i słychać w tle dźwięk skrzypiec
(skrzypi na nich chochoł w koronie cierniowej,
co miał chronić róże przed zbytnim wychłodzeniem),
lecz jest do niczego i dla nikogo całkiem
słomiana piosenka w zapustnej krainie,
a po niej rym się wsącza skradziony przykładnie:
co nie przeminęło, nie mija, nie minie.
----------------------------------
----------------------------------