rysopis
codziennie żłobisz we mnie paznokciami rysy.
pod ich dotykiem skręcam się jak korzeń
pokrzyku. po pierwszej kropli nie boli
i jest cicho, a za oknem zima błaga o śnieg.
jak łatwo zaplanować zwykły rozkład napięć
byśmy stanęli po złych stronach linii zamiast
bok w bok. teraz łączy nas nigdy nie płacony
abonament lub kolejny przypadek zagadkowej
śmierci ptaków – jak stara nokia - mówisz.
tak czy inaczej trzeba być przygotowanym
na nieuchronną zmianę warty. wydłużam listę
słów, jakich boję się użyć. same wybierają
osoby, liczby i rodzaje. twardnieją jak ślina
w porzuconych przez ciebie ustach i czuję,
że umarłem w roku, w którym odszedł strummer.
http://www.youtube.com/watch?v=lZBaklS79Wc