Lekcja anatomii
Otwieraliśmy wnętrze ziemi, jak brzuch tej kobiety
na stole sekcyjnym Tulpa, choć ciut brakowało
szpadlom ciętej precyzji niechybnych skalpeli,
a spod powłoki darni na świat wypełzały
oślizgłe kłącza chwastów, larwy i pędraki,
by potem stopnieć w ogniu wraz z kopami liści,
dusić wstęgami dymu wrześniowy poranek.
I ten banał krwawego słońca - ono z każdym świtem
coraz słabiej drążyło warstwy mgieł na polach,
gdzie wilgoć wygrywała bitwy szarżując zgnilizną
aż do granic absurdu wytyczonych drutem
kolczastym niby kasztan, rdzawym niby głogi,
za którym ktoś umierał - obcy w obcej ziemi,
odrzucony przez siewców trędowatych sumień.
Tak, przestaliśmy pytać, dokąd wiedzie droga,
kiedy stało się jasne, że łatwiej otworzyć
brzuch na stole sekcyjnym sprawną ręką Tulpa,
lecz znacznie trudniej zamknąć, jeśli na świat wyjdą
nasze własne, wstydliwie tuczone potwory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz