Kolejny zaległy, opuszczony przez boga i ludzi, wiersz.
Mój nóż otwiera się tylko w kieszeni,
a starych dawno pochowałem
płonąca nauczycielka, gdzieś tam w peszawarze,
rozgrzewa do białości paski szybkich wieści,
potem znika z uczniami, tak jak wielu innych
daremnych uczestników bożych porachunków,
bo świat to popielniczka, co bez trudu skryje
w swoim przepastnym wnętrzu małe ludzkie pety,
zgniecione przez krzyczących: w proch się obrócicie.
ja jednak wolę myśleć, że eppur si muove,
choćby nawet nieśmiało i naiwnie szepcząc.
jaki sens ma stawanie naprzeciwko ognia,
kiedy do oczu skacze nam święte bluźnierstwo
i ociemniały kołtun nasączony wiarą
w błogosławieństwo zbrodni, a rozum opity
medialnym śmiercioporno dawno zasnął w kącie
w sydnejskiej kafeterii po ostatnim lanczu
zanim strzelił selfika z płaczącym mężczyzną
przyklejonym do szyby lufą wbitą w kark.
ja jednak mam nadzieję, że jeszcze się kręci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz