Umierają sprawy, o których myślałem, że będą żyć długo i szczęśliwie.
Tropografia elżbietańska
Przypadkowe zniknięcia z mapy. Giną nam miasteczka,
miasta, klucze do mieszkań. Potem zmywa brzegi
rzek, więc nie mamy dokąd spłynąć. Zostajemy
tylko w pamięci. Blednie najwolniej. Strofuje
nas nieustannie gorzkim: tu było, co było.
Literowanie byłych nazw przynosi ulgę.
Za znakiem stoi inny znak, a za nim mieszka
słowo, czasem rzecz. Zwierzę nie do oswojenia.
Ucieka, zanim nadasz imię, pogładzisz w myślach.
Zniknie z mapy właśnie wtedy,
gdy zaczniesz rozpoznawać zarys zgubionego.
nie każde morze kończy się szczęśliwie
Najlepszego Pawle!
OdpowiedzUsuńCzas jest miarą rozpadu, fakt. Bywa, że miejsce umarłych idei, spraw, zajmują inne, ale niekoniecznie, czasem zostaje po nich dziura. Nie każde morze, nie każda dziurę daje się zasypać kotwicami, się zobaczy jak będzie. Oby było.
OdpowiedzUsuńŻyczenia się urodzinowe blogowi składa! ;)
OdpowiedzUsuń