Znów remanencik pokonkursowy. Czwartkowy tytuł, a pod spodem moja ulubiona piosenka Davida.
Elegia dla misiz robinson 2
et
vita erat lux hominum
J 1,4
ja jednak jeszcze wierzę, że umarła dobrze,
nie na żaden nowotwór, który był pod ręką
złośliwego faceta z refrenu piosenki,
co ponoć miał ją kochać, mocniej niż by chciała,
i przy jej łóżku czuwał zastęp adonisów,
aniołów pełnych seksu, o młodzieńczych ciałach,
twardych tam, gdzie potrzeba i czułych zarazem
z wdzięcznością za naukę o obrotach rzeczy,
pozycjach planetarnych zapisanych w niebie
jako wielka zasługa bez grzechu i skazy,
spełnienie mokrych marzeń biednych beniaminków,
co przez chwilę kochali, mocniej niż by chciała.
niech teraz śpi spokojnie, mrucząc sobie dżizas,
zatrzymana w stopklatce z odpiętą podwiązką,
migocząca nieśmiało - lux hominum vita.
--------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz