Prolog do Ewangelii wg Ślepego Tomasza
spenetruję cię językiem.
tylko to zostało, odkąd straciłem wzrok i słuch, i dotyk.
mam jeszcze resztki smaku i niezbędne słowa,
jednak nie wyjdą poza moje wnętrze,
więc będę mówił ciszej, wyłącznie do siebie
i taką opisywał, jakiej niedowidzę.
bo to jedyna prawda, skoro łatwo zmylić
oczy, a nawet rozum taniutkim złudzeniem,
kiedy brakuje palców, które można włożyć w otwartą ranę,
a ja w tobie byłem, nie raz jeden, nie drugi, i pamiętam
wszystko.
to czego nie pamiętam – zmyślę i dopowiem.
teraz cię spenetruję, teraz cię obrócę
bezwzględnie i lubieżnie na właściwą stronę
skóry, na skraju mokrych snów, a bez nich jesień
z niczego nie opadnie i nie będzie naga przed pustką zimy
- tam trop pozostawię na chrupkim śniegu (ślepy zając
bielak).
niedowidzę cię, niedokocham i niedoopiszę.
coś trzyma mnie za język, każe krążyć w cieple.