Z tomiku "Madafakafares"
Poalicja
Alicja pełna piasku kołysze się wolno
jak czapla purpurowa nad brzegiem bagniska.
Deszcz ją przesiewa między korzeniami roślin,
wyczesując paliczki i większe fragmenty.
Każdy z nich opowiada osobną historię:
o zebrach skrytych między rzędami jabłoni
czy brudnych fotografiach, które pastor robił
trzem dziewczynkom na łódce przy Szalonym Moście,
lustrzanej pannie z nożem oraz komu pięknie
szumi kot zakopany pod krzakiem jaśminu.
A gdy skończy bajdurzyć, zanurza się w mroku
i nie wychodzi stamtąd do nadejścia zbawcy.
Alicja się kołysze i szeleści sucho
jak łamigłówka z maku. Nawet mały fragment
może skaleczyć do krwi. Zanim ją ułożysz
do snu wietrznego, ziemia zgasi wzrok i oddech.
Mirra, kadzidło i ałun
wśród nocnej ciszy bóg się rozchodzi niby fale sejsmiczne
jedyny raz w roku – podśpiewuje Alicja – wtedy
szczerze
wracam do zimy tam pod wartkim śniegiem biegnę
wtłoczona między pasażerów podmiejskich pociągów
a na peronie koczują królowie wioząc w walizkach
mirrę kadzidło i ałun by zatamować wyciek dobrych nowin
z jezusa który utknął po niewłaściwej stronie lustra
jak świerkowa igła wdeptana w dywan utkany z wełny
może ktoś zrobi zbawcy pożegnalny tatuaż z niskim numerem
zanim gorycz wytrawi ścieżki w skalistej wyżynie
lecz teraz po torach znów płynie do mnie światło
gwiazdy z podkulonym ogonem canes venatici
Litania do wielkości urojonej
Nie ma snów śnionych
wspólnie
Stanisław Lem
Alicjo,
wieżo z kości skroniowej rozszczepionej strzałem
na drzazgi, które wpełzną pod brudne paznokcie
wyciągając najbardziej intymne zwierzenia
z oddechu zdradzonego o świcie przez głupich.
Alicjo,
panno łaskawsza zimą dla ziaren gorczycy
szeleszczących w poduszkach ludzi bez sztywnego
kręgosłupa z głowami pustymi od trawy
wypalanej na wietrze skostniałym jak skowyt.
Alicjo,
matko pory deszczowej i śliskich kamieni,
ryb rysowanych gładko przez wiernych na maskach
samochodów płonących od rzutu butelką
pełną bliskiego wschodu albo złych skłonności.
Módl się za nami, kiedy suchy opis
zabije czułość skrytą w zagłębieniu dłoni
i pozostanie tylko senne miejsce
po lewej stronie grzyba, które może zmniejszyć
świat do rozmiaru doskonałej próżni.
------------------