Huśtawki [remix/redux]
jeszcze się nie spisałeś, jeszcze niesiesz wiersze,
niby wyżeł przemokły gdzieś na polowaniu,
zanim cię dotknie życie, może najboleśniej,
zanim spod palców umknie ostatnia podpórka.
obok są obce ciała, niepokrewne ciepłem,
mają swoje miłości i godowe pieśni.
nie rymują się prawie z żadnym dobrym słowem.
po prostu przemijają wraz z porami roku.
brakuje ci pewności, że cokolwiek niesiesz
zasługuje choćby na notkę lub przypis
mniej zdawkowy niż ukłon znajomych z młodości,
którzy się nie przyznają do ciebie po zmierzchu.
zachód napełnia szyby ostatnim rozbłyskiem.
znów będziesz miał dla siebie cały święty spokój,
a życie cię porzuci w oknie jak dzieciaka
trzymającego mocno lizak w kształcie serca
– tani fundament wiary w jakieś lepsze wczoraj.