I znów remanent. Zagubił się rok temu.
Mruczanka
Pana Bleaney’a 2
He
warranted no better, I don’t know
Philip Larkin Mr Bleaney
Dość pchania waty w uszy, by uciszyć jazgot
psów albo głupich ludzi, których nienawidzisz,
już za samo istnienie, nim otworzą usta
pełne wszelkiego śmiecia. Leżąc na tym łóżku,
możesz szeptać litanię: oto jest królestwo,
zapadam się w nie cały, jak Hiob albo Łazarz,
Pan moim pielęgniarzem, pasterzem, pręgierzem,
prozakiem, stertą złomu, niewysłanym listem.
Możesz też w długim płaszczu pognać poprzez pola
udając drapieżnika, co ściga ofiarę
lecz dobrze wiesz, że biegniesz w trop za własnym cieniem
lub odbiciem w kałużach zbrązowiałej wody.
I takie właśnie lustro będzie najwłaściwsze
pośród królestwa królestw, a cała nienawiść
to zaledwie namiastka doroślejszych uczuć,
wata wepchnięta w uszy, by zagłuszyć jazgot
kundla, co szarpie łańcuch w klatce z twoich żeber.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz