Cudzoziemie [march or die]
Rytuały nadbrzeżne, które odprawiałem,
zanim krzyk mnie wydobył na powierzchnię wody
razem z pierwszym oddechem, są dziś nieskuteczne.
Mogę najwyżej spęcznieć w podbrzuszu walizki
spakowanej na krótki wyjazd w niewiadome.
Nie ma mnie ani trochę, tym bardziej nie wrócę
do miejsca, gdzie zwinięta odpoczywa pamięć.
Przechwytuje niebaczne owady jak bursztyn,
bez ich woli i wiedzy, potem zakopuje
w piachu, za szkłem – widoczki
z podwórkowych śmieci.
Rytuały nadbrzeżne zaklinają moment,
gdy z walizek lub szuflad ulatnia się życie,
wraz z zapachem podróży. Drogi pustoszeją,
woda zabiera ślady i tylko wskazówki
tak uparcie prą naprzód, oddając nas ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz