Śmierć Debbie Harry
oczywiście, tobie
E.A. Poe Beczka Amontillado
Za oknem grudzień, bramy domów stoją w ogniu.
Gęsi wyrżnięte (wyrok wykonała jesień).
Na miłość boską, Montresorze, lęk się kolebie
na rozstajnych drogach. A w śmietniku leży
strzaskane pudełko płyty
– w nim fotografia blondynki o twarzy anioła.
Można mieć szklane wnętrze i wahadło zamiast uczuć,
gaz w żyłach, który nie porusza pompy.
Życie to tylko przejęzyczenie, trujący podtytuł wiersza
napisanego z okazji Bożego Narodzenia.
Odwróć z odrazą kartkę, Montresorze
- głos blondynki utkwił niżej, wśród odpadków.
Mocna jest cisza i rozchodzi się jak pleśń.
Nasze ulice wciąż za głębokie,
nogi za krótkie - więc utoniemy osobno .
Śmierć nie ma wzwodu, Montresorze,
kiedy zatrzaskuje drzwi do śmietnika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz