Kannibal Lecter
Potem jedno z nas krzyknie:
„Ja pragnę rozpaczliwiej!” i będę
jeść cię wolno wśród pocałunków
Anne Sexton Kochając zabójcę
ciemność,
którą się ocieramy, można przecież zważyć,
wymierzyć i podzielić, koniecznie na dwoje,
a potem wrzucić w studnię wypełnioną ciałem
syjamskim aż do bólu zaplecionych kończyn
w rytmie tutaj i teraz, jakby już nie było
niczego i wszystkiego, żadnych uogólnień.
kiedy tak mnie naciskasz, trzeszczę jak lód, krucho,
pobielały ze strachu, że się nie powtórzy
sytość ukryta w mroku, twoje nagie widmo,
a po nim nagła cisza – konieczna zapadnia
przed uderzeniem pięści, kiedy ścielą stoły
do pierwszego posiłku i drobienia chleba.
milczenie się zazębia, zjada nas dyskretnie
opartych niby karty w pokerowym domku,
gdzie blef jest fundamentem wiary w nowe jeszcze,
podwójnie odmieniane przez wszelkie przypadki,
w rytmie tutaj i teraz, choćby już nie było
koniecznych uogólnień, po nich stawiasz kropkę
– ciemność .