Lustro po niewłaściwej stronie Alicji
W zderzeniu ze słowem
poety życie podkula ogon
I wycofuje się,
wstydliwie, w mrok,
żeby w nim grzęzły dzieci, kobiety i
zwierzęta.
Julia Fiedorczuk Proszę
powtarzać za mną
lustro jest mniegłodne – cieszy się Alicja
– a kiedy przykładam dłoń do jego twarzy,
marszczy się jak starzec w bezzębnym uśmiechu
prosząc o dokładkę, bo z wierzchu mam lukier,
pod spodem marcepan i dopiero w głębi
czai się to gorzkie o smaku migdałów,
które przeprowadza na jutrzejszą stronę.
tam jestem znajoma, choć ciemność ugniata
mnie jak plastikową butelkę po coli
(w tle wysokie szklanki o wysmukłych szyjach
poddają się żywcem pod pieszczotę piany),
a później porzuca – pewnie taki rodzaj
poranka przeznaczył ojciec dla wątpiących
dzieci i przechodniów (gloria, gloria, gloria).
lustro milczy, odkąd rozgryzłam znaczenia
własnego odbicia, potem całą prawdę
o moim imieniu (nie, ono jest prawdą),
chyba już przeczuwa każdą cząstką krzemu,
jak boli rozstanie, więc zlizuje lukier,
by dotrzeć do trutki z końcowym napisem:
śnij mnie, śpij mnie, wypij.