Z tym krajem łączy mnie już tylko grawitacja

Κομνηνός Κασταμόνου

Ἰδοὺ ὁ ἄνθρωπος


Tomiki Aubade Triste i Karmageddon dostępne w księgarniach:
"Sonet", Żeromskiego 27, Radom
"Księgarnia Literacka im Witolda Gombrowicza", Żeromskiego 83, Radom
"Tarabuk" ul. Browarna 6,Warszawa
"Czuły Barbarzyńca", ul. Dobra 31, Warszawa
także internetowo


http://sklep.danmar.waw.pl/?4,karmageddon-pawel-podlipniak

http://ksiegarniagombrowicza.osdw.pl/


wtorek, 13 stycznia 2015

"Karmageddon" czas skończyć! Ostatnia recenzja.

Cykle produkcyjne kwartalników są w pewien sposób zabawne, bo wydaje się dzięki nim, że czas płynie zupełnie inaczej. Równocześnie z pierwszymi recenzjami mojego trzeciego tomiku "Madafakafares" ukazała się we "Frazie" ostatnia (chyba :) ) recenzja  "Karmageddonu".
Smaczna i wnikliwa recenzja pióra Janusza Radwańskiego.
Tekst w całości pod obrazeczkami.





Janusz Radwański - Karmageddon wielorazowego użytku

Filologiczną zasadę nieutożsamiania podmiotu lirycznego z autorem traktuję zazwyczaj (a wydaje mi się, że należę pod tym względem do większości) z pewnym dystansem. Niby wiadomo, że to nie ten sam byt, ale. W wypadku wierszy Pawła Podlipniaka wypada jednak tej zasady się trzymać. Nie tylko ze względu na kontrast między mrocznym zazwyczaj (sam Autor pisze, że jego wiersze pochodzą z „ciemnej strony”) podmiotem wypowiadającym się w tekstach a samym, pochodzącym niewątpliwie ze strony jasnej, autorem. Przede wszystkim dlatego, że podmioty liryczne tych wierszy są bardzo precyzyjnie skonstruowane. Czasem mamy w tomie Karmageddon do czynienia z liryką roli (cały cykl Tańce wojenne), czasem z liryką bezpośrednią, za każdym razem trudno oprzeć się wrażeniu, że kreacja podmiotu lirycznego jest gruntownie przemyślana. Podmioty mówiące stylizują swoje wypowiedzi w zależności od potrzeb – posługują się staroświeckimi rymami i rytmami (Elegia dla misiz robinson), rytmami transowymi (Pan. tuum est regnum), sennymi wizjami. Można tych podmiotów wydzielić w Karmageddonie kilka, wszystkie jednak zachowują wspólny rys, wszystkie są sygnowane tą samą ręką w wypracowany przez Podlipniaka sposób. Niezależnie od tego, czy autor klasycyzuje, czy sięga po zmetaforyzowane narracje, tworzy wiersze, których autorstwo jest jasne po kilku linijkach.
Przemyślana kreacja podmiotów lirycznych to oczywiście tylko jeden z elementów misternej konstrukcji, jaką tworzy ta książka. Wszystko jest tu spójne. Całość dzieli się na cztery cykle wierszy, zaczyna (a jakże) prologiem, kończy (a czymże innym?) epilogiem. Układ tekstów nie jest przypadkowy, następujące po sobie wiersze nawiązują do siebie, korespondują ze sobą, przejmują elementy rekwizytorium, dominanty. I tak na przykład w ostatnim wersie wiersza Ósma i pół mowa o mapach, w pierwszym wersie następnego wiersza Ruchy Browna znów o nich mowa, ale nie jest to banalny chwyt polegający na wykorzystaniu tego samego motywu, chodzi o coś więcej - sąsiedztwo zupełnie zmienia znaczenie nie tylko użytej metafory. Jeśli czytamy tę książkę nie wyrywkowo, a jako całość (co zresztą polecam), poszczególne elementy, jak przywołane mapy odczytywane w kontekście pojedynczych tekstów będą znaczyć inaczej i znaczyć co innego niż w kontekście Karmageddonu. Całość prowadzi Czytelnika od ostrzeżenia  W miejscu, skąd wyruszyliśmy, wyrasta napis „koniec”. (Popioły, woda, rtęć zapadła w ustach) do słów o cieniu doliny, przez którą idziemy (Tumoral blues). Przejście tej drogi ma czytelnika oczyścić. Chodzi o katharsis w klasycznym rozumieniu – odczucie litości i trwogi, a następnie oczyszczenie tych uczuć z indywidualnych uwikłań, poczucie ciężaru ludzkiej kondycji.
Ta, zgodnie z tekstami zawartymi w Karmageddonie, nie jest zbyt wesoła. Autor uprzedza na ostatniej stronie okładki czytelnika, pisząc, że wiersze te wypełnia mniej lub bardziej bolesna pamięć. I tak jest w istocie. Jeśli w książce mowa o miłości, będzie to miłość gorzka, pełna napięć i pęknięć. Jeśli autor przywołuje sielankowy obraz, jak w wierszu Utomlonnyje sołncem II, będzie on cały czas przez przełamywany dyskretnymi, choć niepokojącymi kontrapunktami.  (Dzieci dawno wyrosły ponad lustro /wody i teraz niosą w sobie kroplę /zgaszonej mięty.) Jest też w tych wierszach nuta sprzeciwu grozą świata przy jednoczesnej fascynacji jej estetyką (cykl Tańce wojenne).
Karmageddon nie składa się oczywiście z samych ciemnych barw. Podmiot (podmioty?) tych wierszy wierzą. Przede wszystkim w siłę samej poezji. kiedy wyślą poetę niech nie liczą na to/ że wróci zza bariery wyznaczonej ściśle/przez oficjalne raporty czy przecieki z gazet/reszta nie jest milczeniem nawet woda płynąca/ z przebitego boku – czytamy w wierszu Dobre słowo. Poezja w ujęciu Podlipniaka co prawda nie ocala, ale przynajmniej niesie prawdę, a to już dużo, zważywszy na kreślone w tych tekstach okoliczności.

Last but not least, trzeba dodać, że Karmageddon  to książka, która, mimo prowadzenia czytelnika przez ciemną dolinę, stara się go prowadzić jak najpiękniej. W wierszach Podlipniaka pełno jest ładnych fraz (Miłość to tylko kaftan, wiąże supły na plecach,/kradnie imiona, znaki drogowe i sprawia,/że z dnia na dzień tracimy więcej niż wiarę, /a potem nie wiemy, w jaki sposób być sobą /i nie być pięknym – z wiersza M. street II), gry formami (jak w świetnym Pan. Tuum est regnum). Jest też dużo smaczków w postaci nawiązań, cytatów i parafraz, co zapowiada już sam tytuł. Karmageddon – miks kultury chrześcijańskiej i buddyjskiej, tytuł gry komputerowej – podobnych karkołomnych, zdawałoby się na pierwszy rzut oka, połączeń jest w książce więcej. Między innymi dzięki temu Karmageddon  jest zdecydowanie lekturą wielorazowego użytku.